Ruszył proces Doriana S. oskarżonego o gwałt i zabójstwo 25-letniej Lizy

  • 04.12.2024 10:33

  • Aktualizacja: 15:44 04.12.2024

W warszawskim Sądzie Okręgowym ruszył w środę proces Doriana S. w sprawie gwałtu i morderstwa w centrum stolicy obywatelki Białorusi - 25-letniej Lizy. Do zdarzenia doszło w lutym tego roku. - Przyznaję się do popełnienia czynu, ale nie przyznaję się, że chciałem zabić - powiedział Dorian S.

Ruszył proces Doriana S. oskarżonego o gwałt i zabójstwo 25-letniej Lizy z Białorusi, do którego doszło w centrum Warszawy.

Mężczyzna po godz. 10:00 został wprowadzony głównymi drzwiami na salę rozpraw. Ubrany w czerwony kombinezon był prowadzony przez kilku funkcjonariuszy policji.

Dorian S. był wyraźnie przygaszony, głowę miał spuszczoną, nie spojrzał w stronę czekających przed drzwiami fotoreporterów.

Po wejściu na salę sędzia poinformował, że dziś zostanie przesłuchany sam oskarżony, jak i świadkowie tego zdarzenia.

Twierdził, że ktoś dosypał mu coś do alkoholu

Na początku rozprawy obrona złożyła wniosek o wyłączenie jawności. Po rozpoznaniu wniosku sąd postanowił częściowo wyłączyć jawność na czas udzielania przez oskarżonego odpowiedzi na pytania obrońców oraz na czas przesłuchania biegłych psychiatrów, seksuologa, toksykologa oraz osób bliskich oskarżonemu, jeżeli do takich przesłuchań dojdzie.

Następnie prokurator odczytał akt oskarżenia. "Przyznaję się do popełnienia czynu, ale nie przyznaję się, że chciałem zabić" - powiedział Dorian S.

Podkreślił też, że nie bedzie odpowiadać na pytania sądu, prokuratora, ani składać wyjaśnień, a jedynie odpowiadać na pytania obrony.

Potem odczytano jego wyjaśnienia z protokołu z postępowania przygotowawczego. Wynika z nich, że zanim doszło do zbrodni pił w barze alkohol, a potem, gdy wracał do domu, zobaczył dziewczynę. Założył wtedy kominiarkę i podszedł do niej, żądając, by oddała mu pieniądze. Zeznawał wtedy, że "czuł się dziwnie", "nie potrafi tego opisać", "jakby był w amoku".

W swoich wyjaśnieniach z postępowania przygotowawczego stwierdził też, że ktoś mógł mu czegoś dosypać do alkoholu.

Rozprawa trwa. Na czas odpowiedzi Doriana S. publiczność i media musiały opuścić salę rozpraw.

Potem będą zeznawać świadkowie.

Szczegóły oskarżenia

Akt oskarżenia w tej sprawie Prokuratura Rejonowa Warszawa-Śródmieście skierowała do Sądu Okręgowego w Warszawie w sierpniu.

Sędzia Anna Ptaszek z Sądu Okręgowego w Warszawie przekazała w rozmowie z Polskim Radiem RDC, że Dorian S. miał 25 lutego przy ulicy Żurawiej dokonać ze szczególnym okrucieństwem zbrodni zabójstwa.

Połączonej z okrutnym zgwałceniem, posługując się przy dokonywaniu tego czynu nożem, a jego motywacja pierwotna dotyczyła popełnienia przestępstwa rozboju, czyli miał motyw rabunkowy  — dodała sędzia.

Sprawa Doriana S. rozpoczęła się w Sądzie Okręgowym przy alei Solidarności 127. Na miejscu jest reporter Polskiego Radia RDC.

Brutalny gwałt i zarzuty

Elizawietę, gdyż tak brzmi pełne imię kobiety, nagą i nieprzytomną, znalazł 25 lutego wcześnie rano dozorca w bramie posesji przy ul. Żurawiej w Warszawie. Wezwał pogotowie i policję. Kobieta trafiła do szpitala, była w stanie krytycznym. Zmarła 1 marca, nie odzyskawszy przytomności.

Na podstawie działań śledczych jeszcze tego samego dnia zatrzymania 23-letniego Doriana S. Podczas przeszukania jego mieszkania policjanci znaleźli m.in. duży nóż kuchenny i kominiarkę użyte do przestępstwa.

Nie tylko miał zgwałcić kobietę, ale też zrabować jej dwa telefony komórkowe, kilka kart płatniczych i portfel. 23-latek usłyszał wtedy zarzuty rozboju, przestępstwa na tle seksualnym i usiłowania zabójstwa z użyciem niebezpiecznego narzędzia. Decyzją sądu trafił na trzy miesiące do aresztu.

Po śmierci kobiety prokurator zmienił zarzut Dorianowi S. Mężczyzna usłyszał zarzut zabójstwa na tle seksualnym i rabunkowym.

Czytaj też: Kolejne oszustwo „na policjanta”. Mózgiem akcji 18-latek, młodszy kolega odbierał pieniądze

Źródło:

RDC

Autor:

RDC /PA