Wiadomości
Udostępnij:
Clem Burke odszedł na wieczny odpoczynek od perkusji. Komentarz M. Wiernika
-
08.04.2025 16:21
-
Aktualizacja: 16:21 08.04.2025
Na wieczny odpoczynek od perkusji odszedł rewelacyjny bębniarz, mocno bijące serce grupy Blondie, Clem Burke. Chociaż, kto wie, być może zasilił już wspaniałą niebiańską orkiestrę ze swoim kolegą po fachu, również polskiego pochodzenia, Gene'em Krupą.
Zmarły w wieku 70 lat Clem Burke naprawdę nazywał się Klement Antoni Bozewski. Po krótkiej współpracy z Patti Smith trafił w 1976 r. do Blondie, nagrywając z zespołem wszystkie płyty, z tą ostatnia z 2017 r. „Polinator” włącznie.
W sumie drużyna sprzedała blisko 45 mln krążków, ale Burke grał z wieloma innymi wykonawcami, m.in. Bobem Dylanem, Iggym Popem, Peterem Townshendem z The Who, Joan Jett i Romantics.
Dobrze czuł się z chłopakami z Sex Pistols, bo występował ze Steve'em Jonesem, a z Glenem Matlockiem działał w grupie International Swingers. Pod ksywą Elvis Ramone zagrał dwa koncerty w 1987 r. z Ramones, ale jak wieść niosła, nie wytrzymywał tempa z punkowymi sprinterami.
Klement Antoni policzył, że dawał rocznie 100 półtoragodzinnych setów, co skłoniło go do zrobienia dyplomu na Uniwersytecie Gloucestershire. Doktorat honorowy otrzymał za pracę o analizie szkód grania na perkusji na tle psychicznym i fizycznym.
Więcej o Naszym muzyku i wczesne punkowe kawałki Blondie w audycji Rock Wiernika we wtorek o godz. 22.
Czytaj też: „Nie umrzemy młodo”. Jacko Brango i Krzysztof Zalewski z nową piosenką
Źródło:
Autor:
Marek Wiernik/PA
Kategorie: