Wiadomości
Udostępnij:
Zabójstwo ratownika medycznego w Siedlcach. Adama Cz. ma przebadać psychiatra
-
28.01.2025 13:58
-
Aktualizacja: 18:18 28.01.2025
Podejrzanego o zabójstwo ratownika medycznego przebada psychiatra. Adam Cz. najbliższe trzy miesiące spędzi w areszcie, został już doprowadzony do zakładu karnego. - Podczas niejawnego posiedzenia aresztowego nie wykazał skruchy i nadal zasłania się niepamięcią, choć przyznał się do zarzucanych mu czynów - powiedział Polskiemu Radiu RDC prokurator Arkadiusz Szewczak.
Biegły psychiatra przebada Adama Cz. Mężczyzna trafił do aresztu po tym, jak usłyszał zarzut zabójstwa 64-letniego ratownika medycznego podczas interwencji w Siedlcach oraz napaści na drugiego - 28-latka.
Jak powiedział nam prokurator Arkadiusz Szewczak, podczas niejawnego posiedzenia aresztowego nie wykazał skruchy i nadal zasłania się niepamięcią, choć przyznał się do zarzucanych mu czynów
- W dniu wczorajszym wyraził wolę składania wyjaśnień, przy czym właśnie zasłonił się niepamięcią. W dniu dzisiejszym odmówił składania jakichkolwiek wyjaśnień. W mojej ocenie w chwili obecnej należy to traktować jako już przyjętą linię obrony, mającą na celu przyszłe umniejszenie własnej odpowiedzialności karnej - wskazał prokurator.
Przebada go psychiatra
Prokuratura rozpoczyna natomiast zbieranie opinii biegłych.
- Między innymi biegłych z zakresu medycyny sądowej, tzw. opinii posekcyjnej. Potrzebna będzie też opinia dotycząca obrażeń ciała, jakich doznał drugi z ratowników medycznych. Okoliczności sprawy w pełni też uzasadniają konieczność zbadania psychiatrycznego - powiedział Szewczak.
W tej chwili znana jest natomiast wstępna opinia z sekcji zwłok 64-letniego ratownika medycznego.
- Ona jest zgodna z aktualnie stawianym zarzutem. Sprawca zadał jednemu z ratowników mocny cios w klatkę piersiową nożem. Długość ostrza była około 20 centymetrów i ten pojedynczy cios był śmiertelny - powiedział prokurator.
Przypomnimy 59-latkowi przedstawiono dwa zarzuty: zarzut zabójstwa ratownika medycznego Cezarego L. oraz czynnej napaści na funkcjonariusza publicznego Mateusza M. powodując uszczerbek na jego zdrowiu.
Adamowi Cz. grozi dożywocie. Najbliższe trzy miesiące spędzi w areszcie.
- Sąd w pełni zaaprobował stanowisko prokuratury i zastosował tymczasowe aresztowanie na okres trzech miesięcy od dnia zatrzymania - powiedział we wtorek po wyjściu z posiedzenia aresztowego prok. Arkadiusz Szewczak z Prokuratury Rejonowej w Siedlcach.
Prokurator wyjaśnił, że u podstaw wniosku prokuratury o areszt legły w zasadzie wszystkie przesłanki ustawowe, "albowiem w pierwszej kolejności podejrzanemu zarzuca się popełnienie zbrodni zabójstwa popełnionej ze szczególnym zamiarem motywacyjnym, co samo w sobie jest już pewnym ewenementem".
- Dodatkowa zrzuca się mu czynną napaść na drugiego z ratowników medycznych, przy czym w tym przypadku zarzut ten jest powiązany z usiłowaniem co najmniej ciężkiego uszczerbku na zdrowiu - dodał prok. Szewczak
Twierdzi, że nic nie pamięta
59-latek miał zaatakować dwoma nożami Cezarego L. i jednym zadać śmiertelny cios. Do tragedii doszło w sobotę.
- Co do zasady podejrzany przyznał się do popełnienia obóz zarzuconych mu czynów. Wyjaśnił jednak, że nie pamięta przebiegu samego zdarzenia i nie potrafi się odnieść do konkretnych zarzutów. Wczoraj wieczorem stan zdrowia podejrzanego był na tyle dobry, że opuścił on szpital i został przewieziony do Policyjnej Izby Zatrzymań - mówi rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Siedlcach Krystyna Gołąbek.
59-latek usłyszał wczoraj zarzut zabójstwa ratownika medycznego Cezarego L. oraz czynnej napaści na funkcjonariusza publicznego Mateusza M. powodując uszczerbek na jego zdrowiu.
Spotkanie z rządem ws. poprawy bezpieczeństwa
W środę o godz. 9 odbędzie się spotkanie ze środowiskiem ratowników medycznych - poinformował w poniedziałek rzecznik Ministerstwa Zdrowia Jakub Gołąb. Dodał, że w spotkaniu wezmą udział przedstawiciele resortów zdrowia, sprawiedliwości oraz spraw wewnętrznych i administracji.
Ratownicy medyczni zaapelowali do rządu o zmiany, które zapewnią im większe bezpieczeństwo.
Prezes Krajowej Rady Ratowników Medycznych Mateusz Komza powiedział w poniedziałek, że samorząd ratowników medycznych zaproponował prace w wąskim zespole.
Dodał, że w jego skład mogłoby wejść po jednym przedstawicielu Ministerstwa Sprawiedliwości, Ministerstwa Zdrowia, MSWiA, Rzecznika Praw Pacjenta, Rzecznika Praw Obywatelskich, przedstawiciela pracodawców, którzy zatrudniają ratowników medycznych, samorządu ratowników medycznych, organizacji zrzeszających ratowników medycznych oraz systemu wspomagania dowodzenia Państwowego Ratownictwa Medycznego.
Zaznaczył, że sprawna analiza i działania wymagają prac w niedużym zespole. "Czekamy na formułę, jaką zaproponuje Ministerstwo Zdrowia. Jesteśmy gotowi do pracy. Możemy do niej usiąść nawet dzisiaj" - dodał Komza.
KRRM chce, aby agresja wobec ratowników medycznych była monitorowana przez wyznaczony do tego podmiot. Kolejne postulaty to podniesienie wysokości kar zasądzanych za agresję wobec ratowników medycznych, wprowadzenie kamer nasobnych, które rejestrują przebieg interwencji medycznej oraz finansowanie kampanii społecznych i szkolenia ratowników medycznych. O zmiany zaapelował także Ogólnopolski Związek Zawodowy Ratowników Medycznych (OZZRM).
Spotkanie Marszałka i Wojewody Mazowieckiego
Także samorząd Mazowsza szuka rozwiązań, które podniosą bezpieczeństwo ratowników medycznych. Na czwartek zaplanowano spotkanie Marszałka i Wojewody Mazowieckiego.
- Chcemy wprowadzić szybkie interwencyjne działania z szkolenia samoobronne, tak żeby oni byli w stanie samodzielnie się obronić, bo jest taka konieczność, ale także żeby ta interwencja już medyczna była nagrywana, żeby też odstraszyć potencjalne osoby do tego, żeby nie miały nawet w głowie, w myśli tych niedozwolonych czynów - mówi wicemarszałek Mazowsza Anna Brzezińska.
Ratownicy wyposażeni zostaliby w tzw. kamerki nasobne, których używają policjanci podczas interwencji.
„Wchodziliśmy do niego z policją”
Jak się dowiedzieliśmy, do podejrzewanego wcześniej pogotowie jeździło z policją.
- To nie była pierwsza nasza wizyta u niego, tyle że on zmienił adres zamieszkania. Bo my do tego człowieka jeździliśmy, jak mieszkał na Pułaskiego. I tam zadysponowany został patrol policji. Do niego wchodziliśmy z policjantami. Tutaj, ponieważ to był adres inny, dyspozytor mógł nie wiedzieć - mówi dyrektor siedleckiego Meditransu Leszek Szpakowski.
Adam Cz. przebywa w szpitalu z urazem głowy. Na dziś zaplanowano jego przesłuchanie. Może usłyszeć zarzut zabójstwa, za co grozi dożywocie. Śledztwo w tej sprawie prowadzi prokuratura.
Do tragedii doszło w sobotę. Pijany 59-latek podczas libacji alkoholowej miał zaatakować nożem 64-letniego medyka, który mimo reanimacji zmarł w szpitalu. Drugi z ratowników został ranny w nadgarstek.
Ratownicy boją się pracować
Jak mówi Leszek Szpakowski, siedleccy ratownicy boją się pracować.
- Po pierwsze to próbujemy się wszyscy pozbierać, wspierać moich ludzi, bo oni mnie mówią wprost, oni się boją pracować. To co się wydarzyło, to było przekroczenie jakiejkolwiek granicy i misja, którą my wypełniamy i chcemy wypełniać, wzięła w łeb. Stres pourazowy dotyczy wszystkich i leczenie stresu pourazowego to jest długi proces - tłumaczy.
Poszkodowany został też drugi ratownik, któremu pijany napastnik uszkodził nożem nadgarstek. 28-latek zdecydował się na wsparcie psychologa.
- No jest załamany, potrzebuje wsparcia psychologicznego, ja mu to wsparcie zapewniam. Wspieramy go jak możemy. Zaproponowałem, żeby wziął urlopu parę dni, żeby odpoczął. Młody człowiek, 28 lat, pracuje u nas od półtora roku - dodaje Szpakowski.
„Ratownik jest bezbronny”
Zdaniem Szpakowskiego konieczne są zmiany w prawie, bo teraz ratownicy są bezbronni.
- Ratownik jadąc do pacjenta jest bezbronny, bo pacjent ma w domu nóż, siekierę, maczetę, szable. To są rzeczy, które prawo dopuszcza. A my co mamy? My mamy tylko ręce i rękawiczki, i sprzęt medyczny, którym ratujemy - zaznacza.
Szpakowski dodaje, że pomocne mogłyby być kamery czy paralizatory.
- Kamery nasobne, tak jak policja, bo każdy policjant ma za sobą kamerę podczas interwencji, jakieś paralizatory, czy gaz pieprzowy, czy innego rodzaju atrybuty, które mogłyby obronić czy pomóc się obronić ratownikowi, też o tym było mówione - wskazuje.
Dyrektor Meditransu uważa też, że potrzebna jest większa świadomość na temat pracy ratowników.
- Kilka takich postulatów, które myślę, że mogą spowodować, że będzie szersza i większa informacja i wiedza społeczeństwa na temat, co robią ratownicy. Niewielka część społeczeństwa wie, jak funkcjonuje ratownictwo medyczne, co to są za ludzie, że muszą kończyć studia, żeby pracować w tym zawodzie, że my tych ratowników szkolimy na okrągło. Mamy najwyższej jakości sprzęt - wyjaśnia.
Za małe zespoły pogotowia?
Problemem są także dwuosobowe zespoły.
- Nie wiemy, czy gdyby tam były trzy osoby, trzech ratowników, czy do tego zdarzenia by doszło. Bo tego się nie da dzisiaj powiedzieć. Ale trzy osoby, trzech ratowników, to troszeczkę inaczej wygląda jak dwóch, prawda? Tutaj w tym zdarzeniu sobotnim pierwszy ratownik, który był bliżej tego mordercy, dostał uderzenie w klatkę piersiową, no to drugi się na niego rzucił. Gdyby byli we trzech, może by do tego nie doszło, ja tego nie wiem - mówi Leszek Szpakowski.
Czytaj też: W Polsce zawyją dziś syreny. Ratownicy medyczni oddadzą hołd zabitemu w Siedlcach koledze
Źródło:
Autor:
Beata Głozak/PL
Kategorie: