Za tydzień wzrost pensji minimalnej. Przesiębiorca z Siedlec: wszyscy „wychodzimy na minusie”

  • 24.06.2024 09:57

  • Aktualizacja: 13:55 24.06.2024

Podwyżka pensji minimalnej to duże obciążenie dla przedsiębiorców, trzeba będzie ciąć koszty - ocenia właściciel siedleckiej firmy, zatrudniającej niespełna 20 osób Michał Matlengiewicz. Od 1 lipca kolejny wzrost płacy minimalnej. To już druga podwyżka w tym roku.

Od 1 lipca kolejny wzrost płacy minimalnej. Za tydzień pracownicy na tzw. najniższej krajowej zarabiać będą 4300 zł brutto miesięcznie lub 28,10 zł brutto za godzinę. To już druga podwyżka w tym roku.

- To duże obciążenie dla przedsiębiorstw - ocenia właściciel siedleckiej firmy, zatrudniającej niespełna 20 osób Michał Matlengiewicz. - Jeżeli jest to mała firma, gdzie powiedzmy jest jeden pracownik dwóch, to myślę, że da radę to jeszcze jakoś udźwignąć, ale w momencie, w którym wchodzi już powiedzmy większa ilość pracowników, to wyobraźmy sobie sytuację, w którym płaca minimalna skacze nam powiedzmy o 400 złotych na osobę fizycznie, a dla pracodawcy jest to koszt 400 plus ZUS plus urząd skarbowy plus wszystkie inne składki, gdzie wychodzi nam na przykład około 1000 złotych dodatkowo na osobę. Przeliczmy to sobie razy 20 albo 30 w firmie i zastanówmy się, dlaczego właśnie tak drożeją wszystkie rzeczy - mówi.

   
Podwyżki płacy minimalnej oznaczają zazwyczaj podwyżki cen towarów i usług.

- W tym momencie musimy podnieść tę cenę. Cenę podnosimy, nie wiem, o 5, o 10 dodatkowych procent i już powiedzmy 5 czy 10 procent osób nam odchodzi od naszych usług, no bo po prostu stwierdza, że podnieśliśmy cenę, więc ich na to nie stać. Mimo tego, że de facto, powiedzmy, u siebie w pracy dostali tą wymuszoną podwyżkę rządową. Tak naprawdę wychodzimy, wychodzimy wszyscy na zero, albo na minusie, a nie na plusie - wskazuje Matlengiewicz.

Przedsiębiorca dodaje, że firm może być nie stać na utrzymanie wszystkich pracowników:

- Przez to, że powiedzmy, my tracimy klientów, musimy też ciąć koszty. Tniemy koszty wiadomo na czym. Powiedzmy tym, że ktoś nie będziemy robił nadgodzin albo nie daj Boże co piąta na przykład czy co 10 osoba będzie musiała zrezygnować z pracy, bo pracodawcy po prostu na nią jest nie stać, więc pytanie, w którym momencie wszyscy sobie zakręcimy pętlę na szyi - mówi.

   
W 2025 roku rząd proponuje wzrost minimalnej pensji do 4626 zł brutto.

Czytaj też: Rasizm czy zwykła obawa? W „Bez ogródek” komentarze po zatrzymaniu taksówkarza

 

Źródło:

RDC

Autor:

Olga Kwaśniewska/PL

Kategorie: