Wiadomości
Udostępnij:
Miał doprowadzić do tragicznego wypadku. 17-latek bez zarzutów
-
14.11.2024 05:44
-
Aktualizacja: 08:36 14.11.2024
Po tragicznym wypadku w Skaryszewie, w którym zginął 15-letni pasażer, przesłuchano prawdopodobnego kierowcę. 17-latek nie usłyszał zarzutów, ponieważ prokuratura musi mieć niepodważalny materiał dowodowy. Jak dowiedział się reporter Polskiego Radia RDC, po wypadku w szpitalu zebrał się blisko dwustuosobowy tłum, domagający się natychmiastowego wydania ciała ofiary wypadku. — Tłum mocno nalegał i napierał. Dochodziły niebezpieczne odgłosy i krzyki — powiedział prokurator Robert Bińczak.
Przesłuchano 17-laka, który miał doprowadzić do tragicznego wypadku w Skaryszewie, w którym zginął 15-letni chłopiec. Jak się dowiedziało Polskie Radio RDC, nie usłyszał zarzutów.
Szef Prokuratury Rejonowej Radom Zachód Robert Bińczak zaznaczył, że musi być pewność, że to 17-latek prowadził w niedzielę za kierownicą.
— Siedemnastolatek, którego podejrzewamy, że jechał samochodem, już został przesłuchany. Z pouczeniem o treści artykułu 183, ale zarzuty mu nie zostały postawione. Trwają czynności dowodowe, zbieramy materiał dowodowy, żeby mieć niepodważalny materiał, kto prowadził — zaznaczył Bińczak.
Siedemnastoletni kierowca, który miał prowadzić bez uprawnień, wyszedł już ze szpitala.
Tłum pod szpitalem chciał wydania ciała
Po wypadku w radomskim szpitalu zebrał się prawie dwustuosobowy tłum domagający się natychmiastowego wydania ciała ofiary wypadku.
Jak zaznaczył w rozmowie z Polskim Radiem RDC prokurator Bińczak, nigdy w swojej 30-letniej karierze zawodowej, nie spotkał się z taką sytuacją.
— Były rozpaczające kobiety. Sytuacja była ogólnie trudna. Byli tam oczywiście też funkcjonariusze policji, którzy dbali o to, aby ten tłum nie przekroczył granicy i nie przedostał się w miejsce, gdzie to ciało było zabezpieczone — zrelacjonował.
— Część osób czekała przed wejściem na SOR, część znajdowała się już w hali SOR. Musiałem przystąpić do czynności. Tłum mocno nalegał i napierał. Dochodziły niebezpieczne odgłosy i krzyki. To wskazywało, że ta agresja tłumu rośnie — dodał prokurator.
W tłumie miało być ok. 150 osób narodowości bułgarskiej.
Agresja i krzyki na miejscu zdarzenia
Prokurator podkreślił, że na agresję i krzyki ze strony tłumu na miejscu wypadku narzekali też strażacy OSP.
— Zastępy straży pożarnej miały kłopoty już na miejscu zdarzenia, zanim ja dojechałem. Z takim przypadkiem faktycznie się do tej pory jeszcze nie spotkałem. To przybrało taką formę, nie wiem, jak to nazwać, na pewno agresja, czy to był protest, oczekiwanie — wyznał.
Do tragicznego wypadku doszło w niedzielę przy ul. Krasickiego. Jak wynika z ustaleń policji, nastolatek miał nie dostosować prędkości do warunków, stracić panowie nad pojazdem i uderzyć w betonowe ogrodzenie.
W aucie jechało czterech nastolatków narodowości bułgarskiej. 17-latek, który miał prowadzić pojazd bez uprawnień, był trzeźwy. Grozi mu do 8 lat więzienia.
Śledztwo prowadzone jest w kierunku wypadku komunikacyjnego ze skutkiem śmiertelnym.
Czytaj też: Śmierć 2-latka porażonego prądem. Udało się przesłuchać rodziców dziecka
Źródło:
Autor:
Wojciech Kowalczewski/DJ
Kategorie: