Nie żyje dwulatek wciągnięty przez maszynę rolniczą. Wójt: nie zostawimy rodziny w potrzebie

  • 15.04.2025 14:08

  • Aktualizacja: 22:34 15.04.2025

Nie zostawimy ich w potrzebie — tak o rodzinie, w której podczas prac rolnych zginął 2-letni chłopczyk, powiedział wójt gminy Jabłonna Lacka w powiecie sokołowskim. Wiesław Michalczuk zapewnił, że poszkodowani znajdą się pod opieką Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej. — Niewyobrażalna tragedia, której nikt by nie chciał przeżyć — zaznaczył.

W poniedziałek 14 kwietnia 2-letnie dziecko zostało wciągnięte przez włączoną maszynę rolniczą. Do tragedii doszło w Gródku na prywatnej posesji. 

Wójt gminy Jabłonna Lacka w powiecie sokołowskim Wiesław Michalczuk zapewnił, że rodzina nie zostanie zostawiona w potrzebie. 

Michalczuk powiedział w rozmowie z Polskim Radiem RDC, że wczoraj zadysponowano na miejsce psychologów. Zaznaczył również, że rodzina znajdzie się pod opieką Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej.

 Bardzo mocno to przeżywamy, ponieważ to jest dziecko najmłodsze z rodziny, które już zaczęło uczęszczać się nawet do naszego żłobka. Przyzwyczajało się, natomiast rodzice zdecydowali, żeby jednak zostało trochę jeszcze w domu. Niewyobrażalna tragedia, której nikt by nie chciał przeżyć — powiedział wójt. 

Śledztwo w kierunku nieumyślnego spowodowania śmierci będzie prowadzić Prokuratura Rejonowa w Sokołowie Podlaskim. Na piątek zaplanowano sekcję zwłok dziecka. 

Nowe informacje ws. śledztwa

Śledztwo w związku z tragicznym wypadkiem w Gródku (pow. sokołowski) będzie prowadzone w kierunku nieumyślnego spowodowania śmierci.

To typowa kwalifikacja prawna tego rodzaju zdarzeń. Tego typu przestępstwo jest zagrożone karą do 5 lat po spełnieniu wolności. Śledztwo będzie prowadzone, będą przesłuchiwane osoby, będzie przeprowadzona sekcja zwłok — powiedział prokurator rejonowy Leszek Soczewka.

Do tragedii doszło w poniedziałek. Na prywatnej posesji podczas prac polowych maszyna rolnicza wciągnęła dwulatka. Opiekunowie, pod którego opieką pozostawał chłopiec, byli trzeźwi.

Wczoraj stan psychiczny rodziny nie pozwalał na przeprowadzenie z nią czynności.

— Kiedy stan zdrowia tych osób pozwoli na ich przesłuchanie, zostaną przesłuchani. Będziemy starać się wykonać te czynności niezwłocznie. Natomiast trudno mi powiedzieć precyzyjnie, kiedy te czynności będą mogły być wykonane — dodaje Soczewka.

Jak nieoficjalnie dowiedziało się Polskie Radio RDC, po zdarzeniu do szpitala miał trafić jeden z członków rodziny. Dwulatek był najmłodszym z pięciorga dzieci.

Czytaj też: Wilki na Mazowszu. Nie ma tygodnia bez zgłoszenia w okolicach Siedlec

Źródło:

RDC

Autor:

Beata Głozak/DJ