Rody i Rodziny Mazowsza

Rody i rodziny Mazowsza: pierwsze studentki krakowskiej ASP, czyli jak kobiety walczyły o swoje prawa

  • Piotr Szymon Łoś

  • 12.02.2022
  • 48 min 51 s

Krótki opis odcinka

Wydawałoby się, że we współczesnym świecie wszelkich informacji o ludziach należy szukać w Internecie. Z pewnością sieć bardzo pomaga, wiedzą o tym doskonale badacze historii rodzinnych i biografowie. Zasada, iż wszystko w wirtualnym świecie znajdziemy, nie sprawdza się jednak, gdy w rzeczywistości w danej epoce niektóre zagadnienia życia społecznego były traktowane po macoszemu lub po prostu eliminowane ze świadomości ludzkiej. Tak było w przypadku kobiet w XIX i w pierwszej połowie XX wieku, które walczyły o to, aby mieć pełny dostęp do kształcenia i niektórych zawodów, dotychczas zarezerwowanych dla mężczyzn. Jedną z dziedzin, w której emancypantki domagały się równouprawnienia, była edukacja artystyczna. Czy Ida była emancypantką? Gdy wpiszemy do Internetu nazwisko Izabeli Koziebrodzkiej (1884-1963), najpierw pojawia się wpis dotyczący jej męża, skądinąd zasłużonego człowieka Ludwika hr. Koziebrodzkiego (1869-1928), posła na Sejm Krajowy Galicyjski, działacza społecznego, w okresie II RP prezesa Okręgu Lwowskiego Polskiego Czerwonego Krzyża. Ona zaś, Izabela, w rodzinie i wśród przyjaciół nazywana Idą, była córką Władysława Ścibor-Rylskiego i Izabeli z ks. Puzynów. Urodziła się i wychowała się w rodzinnym majątku dziadka, a potem ojca, w Uhrynowie (pow. sokalski, woj. lwowskie). Ida jako osiemnastolatka wraz ze swoją siostrą Marią („Myną”, potem 1° Swieżawską, 2° Horodyską) miała towarzyszkę – Francuzkę, pannę Octavię Motte (zwaną Tajcią), która pięknie śpiewała i tymi francuskimi melodiami zarażała obie siostry Rylskie. Artystka powoli wchodziła w kręgi młodopolskie, była zaprzyjaźniona z rzeźbiarzem Ludwikiem Pugetem. Dzięki talentowi, zainteresowaniom, ale i nieprzeciętnej urodzie, już będąc mężatką, żyła wśród bohemy artystycznej, przebywając dużo w Zakopanem, szczególnie w „Chacie”, czyli w domu Ścibor-Rylskich, w którym rodzina przebywała w okresie wojny polsko-bolszewickiej 1919/20 r. Artystka przyciągała swoją osobowością, a jej urodę docenił Stanisław Ignacy Witkiewicz „Witkacy”, malując jej portret (1919). „Chata” była pełna gości, począwszy od Witkacego, poprzez Kossaków, Pawlikowskich, Tarnowskich, Byszewskich, po Pruszyńskich i wielu innych, zarówno z ziemiaństwa, jak i środowiska lokalnego. Jeszcze w latach 20. XX wieku jej małżeństwo z Ludwikiem Koziebrodzkim rozpadło się, a ją pochłonęły działania artystyczne. Ida hr. Koziebrodzka należała do grona pierwszych studentek Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie w roku akademickim 1919/20, a było to możliwe od chwili podjęcia decyzji rektorskiej (poprzedzonej zgodą ministerialną), że w tym właśnie roku po raz pierwszy oficjalnie kobiety mogły studiować na tej artystycznej uczelni. Przy czym, co być może ważne, pośród studentek z pracowni prof. Konstantego Laszczki była najstarsza, a w każdym razie miała już doświadczenie artystyczne i życiowe, także z lat, gdy przebywała za granicą. Wydaje się, iż z czasem świat bohemy już jej tak nie imponował. Mówiła o swoim stanie ducha, co relacjonował jej siostrzeniec, prof. Stefan Swieżawski: (…) siedząc przy mnie na kanapie i patrząc na tańczących zwierzyła mi się, iż obojętna rola przyglądania się ją bawi i że już wyszła z okresu absolutnego się zajęcia sobą, i dręczącyh pytań „z kim będę tańczyła? Jak wyglądam?” Potem zaczęła się zachwycać wzrostem i urodą Władzia Żółtowskiego, a ponieważ bawi ją ekscentryczność, więc się zaczęła uśmiechać, oświadczyła, że musi z nim zrobić parę turów walca – i postawiła na swojem. [S. Swieżawski, Wielki przełom 1907-1945, Lublin 1089, s. 211-212]. Mimo lwowsko-galicyjskich korzeni, krakowskiego i lwowskiego życia los zaprowadził ją do Warszawy. Przy ulicy Frascati przed II wojną światową wybudowała dom, w którym umieściła swoją monumentalną rzeźbę, bo w Krakowie nie było dla niej miejsca. Był to akt kobiecy w stylu kubizmu, który postanowiła bardzo powiększyć i pokazać w stolicy. Jest naturalnie ważne, że była jedną z pierwszych studentek krakowskiej ASP, bo o tę możliwość kobiety się biły, ale jej pozycja wydaje się odmienna. Nie cierpiała biedy, wręcz przeciwnie, na eksperymenty w sztuce pozwalał jej status majątkowy. Dom warszawski przy Frascati budowała jednak etapami, a aby móc kontrolować przebieg prac, urządziła sobie mieszkanie w pobliżu, tak aby obserwować postępy prac na budowie. Dom ukończyła w 1939 roku, ale o zaprezentowaniu rzeźby nie było mowy z powodu wybuchu wojny. Budynek przy Frascati przetrwał powstanie warszawskie, choć naruszony działaniami wojennymi. Któregoś jednak dnia, gdy Ida wracała (ponoć wszędzie lubiła chodzić na piechotę) z podwarszawskich Lasek od ss. franciszkanek Służebnic Krzyża, z którymi była związana, zobaczyła, że budynek jest niszczony, właściwie szabrowany (cegły na odbudowę innych obiektów) przez ludzi. Tak budynek ten zniknął z krajobrazu stolicy. Dla autorki musiało być szczególnie bolesne to, że okupanci niemieccy w 1942 roku zniszczyli figurę, której mimo prób nie udało się już uratować. Kim chciała być Zosia? O ile Ida Koziebrodzka w okresie międzywojennym nie mogła narzekać na własną sytuację ekonomiczną, a to pozwalało jej rozwinąć zdolności artystyczne, o tyle przykład kolejnej studentki znacznie odbiega od niej, jak i reszty kobiet. Choć jednocześnie warto zauważyć, że Zofia Marsówna (1896-1942) należała do tej samej grupy społecznej, co Koziebrodzka, czyli ziemiaństwa. Była córką Kazimierza Marsa (1861-1908) z Limanowej i Władysławy z Marsów. Ojciec jej był właścicielem majątku i zakładu leczniczego Pustomyty koło Lwowa, a dalej dóbr Łososina Górna i Sowliny (pow. limanowski). Zofia urodziła się właśnie w Sowlinach, które stanowiły część dziedzictwa Marsów, będących tam od połowy XIX wieku. Ustny przekaz rodzinny mówi, że po przedwczesnej śmierci Kazimierza Marsa pewien prawnik doradził Władysławie Marsowej sprzedaż Pustomyt. Zgodziła się, gdyż widziała w tym możliwość powrotu w rodzinne strony. Transakcja została przeprowadzona tuż przed nagłym spadkiem wartości pieniądza, wobec czego rodzina została niemal bez środków do życia. Zofia mimo niesprzyjających warunków ekonomicznych kształcona była w modelu przyjętym w środowisku ziemiańskim. Razem z siostrami uczyła się w zakładzie sióstr Niepokalanek w Nowym Sączu. Dlaczego zdecydowała się na wyższe studia artystyczne, tego nie wiemy. Z rodzinnych opowieści wiadomo, że była malarką i w swoim młodym wieku malowała, ale poza portretem siostrzeńca Iwa Prus-Paygerta, jak na razie nie została odkryta żadna inna jej praca, ani malarska, ani rzeźbiarska. Zofia Mars zginęła w zakładzie dla chorych psychicznie w Kobierzynie pod Krakowem, zamordowana przez Niemców. Jej nazwisko figuruje na tablicy pamiątkowej, a szacunki mówią nawet o liczbie od 900 do 1000 osób – pacjentów, których Niemcy zamordowali lub zagłodzili w kobierzyńskim zakładzie. Jak wytłumaczyć skąpą wiedzę o życiu, a tym bardziej twórczości Zofii Marsówny? Być może część odpowiedzi tkwi w losach już nie samej Zofii, ale jej bliskich. W 1941 roku w Przyszowej, w sposób naturalny, w domu siostry Zofii, a starszej córki Janiny Żuk Skarszewskiej, zmarła ich matka Władysława. W okresie II wojny światowej bliscy i dalsi krewni Zofii Marsówny ponosili dotkliwe ofiary. W oddziale partyzantki AK zginął portretowany przez nią Iwo Paygert, a jego brat Jan walczył cały czas w Podziemiu. W wyniku udziału w konspiracji tragicznie zginął drugi siostrzeniec Zofii, Roman Żuk Skarszewski. Kuzyn Tomasz Wolfram walczył w powstaniu warszawskim. Szwagier, Włodzimierz Paygert i brat Krzysztof Mars z rodzinami żyli w ciągłym zagrożeniu, byli aresztowani, a dwór limanowski (stanowiący ochronę dla rodziny) był zaangażowany w stałą pomoc Armii Krajowej. Pielęgnowaniem partyzantów w lesie zajmowała się m.in. sanitariuszka, rodzona siostra Zofii, Ewa Marsówna. Kolejna siostra, Halina Marsówna, pracując w majątku w Wielkopolsce, ukrywała żydowskie dzieci w ogrodzie, którym zarządzała. Wspomniany szwagier, Włodzimierz Paygert był więziony i zmarł tuż po tzw. wyzwoleniu w więzieniu najpierw NKWD, a ostatecznie UB. O tym wszystkim Zofia Marsówna wiedzieć już nie mogła, wydaje się, że to ona była pierwszą ofiarą wojny z rodziny Marsów. Wobec opisanych pokrótce strat i przeżyć rodziny w czasie wojny, ale również wobec faktu wyrzucenia rodziny właściwie ze wszystkich domów (na tzw. Kresach czy w granicach późniejszej Polski), być może nie udało się zachować dokumentów i pamiątek, świadczących o historii artystki, której talentowi nie dane było się rozwinąć z powodu choroby oraz wojny. Badanie losów tej studentki, jednej z pięciu kobiet, które studiowały od 1919 roku w pracowni prof. Konstantego Laszczki, wobec braku materiałów źródłowych, pokazuje, jak ważne jest zachowanie nawet najmniejszych śladów rodzinnej przeszłości. Efektem kwerendy historycznej na temat pierwszych studentek Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie ma być ukazanie znaczenia ich wysiłku, aby kobiety mogły w pełni korzystać ze swoich praw. Publikacje książkowe, artykuły naukowe, nowe hasła w Wikipedii i wystawy artystyczne – to tylko niektóre przykłady form upowszechnienia wiedzy o emancypacji i kobiecej perspektywie historii życia społecznego Polski XIX i XX wieku. Oto one, pierwsze studentki ASP w Krakowie: Zofia Baltarowicz-Dzielińska (studentka już od 1917 r.), Natalia Milan, Janina Reichert, Roma Szereszewska, Zofia Marsówna, a także Olga Niewska i wspomniana Ida Koziebrodzka. To one przetarły szlaki. Czy była to łatwa droga, co poprowadziło te kobiety do tak postępowych i pełnych walki działań na rzecz swojej płci, ale i jakie znaczenie mają badania archiwalne oraz pamięć o rodzinnej przeszłości – o tym w programie mówiła dr Iwona Demko, artystka wizualna, feministka, prof. Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. [gallery ids="444558,444559,444560,444561,444562,444563,444564,444565,444566,444567,444568,444569,444570,444571,444572,444573,444574,444575"]

Opis odcinka

Wydawałoby się, że we współczesnym świecie wszelkich informacji o ludziach należy szukać w Internecie. Z pewnością sieć bardzo pomaga, wiedzą o tym doskonale badacze historii rodzinnych i biografowie. Zasada, iż wszystko w wirtualnym świecie znajdziemy, nie sprawdza się jednak, gdy w rzeczywistości w danej epoce niektóre zagadnienia życia społecznego były traktowane po macoszemu lub po prostu eliminowane ze świadomości ludzkiej. Tak było w przypadku kobiet w XIX i w pierwszej połowie XX wieku, które walczyły o to, aby mieć pełny dostęp do kształcenia i niektórych zawodów, dotychczas zarezerwowanych dla mężczyzn. Jedną z dziedzin, w której emancypantki domagały się równouprawnienia, była edukacja artystyczna. Czy Ida była emancypantką? Gdy wpiszemy do Internetu nazwisko Izabeli Koziebrodzkiej (1884-1963), najpierw pojawia się wpis dotyczący jej męża, skądinąd zasłużonego człowieka Ludwika hr. Koziebrodzkiego (1869-1928), posła na Sejm Krajowy Galicyjski, działacza społecznego, w okresie II RP prezesa Okręgu Lwowskiego Polskiego Czerwonego Krzyża. Ona zaś, Izabela, w rodzinie i wśród przyjaciół nazywana Idą, była córką Władysława Ścibor-Rylskiego i Izabeli z ks. Puzynów. Urodziła się i wychowała się w rodzinnym majątku dziadka, a potem ojca, w Uhrynowie (pow. sokalski, woj. lwowskie). Ida jako osiemnastolatka wraz ze swoją siostrą Marią („Myną”, potem 1° Swieżawską, 2° Horodyską) miała towarzyszkę – Francuzkę, pannę Octavię Motte (zwaną Tajcią), która pięknie śpiewała i tymi francuskimi melodiami zarażała obie siostry Rylskie. Artystka powoli wchodziła w kręgi młodopolskie, była zaprzyjaźniona z rzeźbiarzem Ludwikiem Pugetem. Dzięki talentowi, zainteresowaniom, ale i nieprzeciętnej urodzie, już będąc mężatką, żyła wśród bohemy artystycznej, przebywając dużo w Zakopanem, szczególnie w „Chacie”, czyli w domu Ścibor-Rylskich, w którym rodzina przebywała w okresie wojny polsko-bolszewickiej 1919/20 r. Artystka przyciągała swoją osobowością, a jej urodę docenił Stanisław Ignacy Witkiewicz „Witkacy”, malując jej portret (1919). „Chata” była pełna gości, począwszy od Witkacego, poprzez Kossaków, Pawlikowskich, Tarnowskich, Byszewskich, po Pruszyńskich i wielu innych, zarówno z ziemiaństwa, jak i środowiska lokalnego. Jeszcze w latach 20. XX wieku jej małżeństwo z Ludwikiem Koziebrodzkim rozpadło się, a ją pochłonęły działania artystyczne. Ida hr. Koziebrodzka należała do grona pierwszych studentek Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie w roku akademickim 1919/20, a było to możliwe od chwili podjęcia decyzji rektorskiej (poprzedzonej zgodą ministerialną), że w tym właśnie roku po raz pierwszy oficjalnie kobiety mogły studiować na tej artystycznej uczelni. Przy czym, co być może ważne, pośród studentek z pracowni prof. Konstantego Laszczki była najstarsza, a w każdym razie miała już doświadczenie artystyczne i życiowe, także z lat, gdy przebywała za granicą. Wydaje się, iż z czasem świat bohemy już jej tak nie imponował. Mówiła o swoim stanie ducha, co relacjonował jej siostrzeniec, prof. Stefan Swieżawski: (…) siedząc przy mnie na kanapie i patrząc na tańczących zwierzyła mi się, iż obojętna rola przyglądania się ją bawi i że już wyszła z okresu absolutnego się zajęcia sobą, i dręczącyh pytań „z kim będę tańczyła? Jak wyglądam?” Potem zaczęła się zachwycać wzrostem i urodą Władzia Żółtowskiego, a ponieważ bawi ją ekscentryczność, więc się zaczęła uśmiechać, oświadczyła, że musi z nim zrobić parę turów walca – i postawiła na swojem. [S. Swieżawski, Wielki przełom 1907-1945, Lublin 1089, s. 211-212]. Mimo lwowsko-galicyjskich korzeni, krakowskiego i lwowskiego życia los zaprowadził ją do Warszawy. Przy ulicy Frascati przed II wojną światową wybudowała dom, w którym umieściła swoją monumentalną rzeźbę, bo w Krakowie nie było dla niej miejsca. Był to akt kobiecy w stylu kubizmu, który postanowiła bardzo powiększyć i pokazać w stolicy. Jest naturalnie ważne, że była jedną z pierwszych studentek krakowskiej ASP, bo o tę możliwość kobiety się biły, ale jej pozycja wydaje się odmienna. Nie cierpiała biedy, wręcz przeciwnie, na eksperymenty w sztuce pozwalał jej status majątkowy. Dom warszawski przy Frascati budowała jednak etapami, a aby móc kontrolować przebieg prac, urządziła sobie mieszkanie w pobliżu, tak aby obserwować postępy prac na budowie. Dom ukończyła w 1939 roku, ale o zaprezentowaniu rzeźby nie było mowy z powodu wybuchu wojny. Budynek przy Frascati przetrwał powstanie warszawskie, choć naruszony działaniami wojennymi. Któregoś jednak dnia, gdy Ida wracała (ponoć wszędzie lubiła chodzić na piechotę) z podwarszawskich Lasek od ss. franciszkanek Służebnic Krzyża, z którymi była związana, zobaczyła, że budynek jest niszczony, właściwie szabrowany (cegły na odbudowę innych obiektów) przez ludzi. Tak budynek ten zniknął z krajobrazu stolicy. Dla autorki musiało być szczególnie bolesne to, że okupanci niemieccy w 1942 roku zniszczyli figurę, której mimo prób nie udało się już uratować. Kim chciała być Zosia? O ile Ida Koziebrodzka w okresie międzywojennym nie mogła narzekać na własną sytuację ekonomiczną, a to pozwalało jej rozwinąć zdolności artystyczne, o tyle przykład kolejnej studentki znacznie odbiega od niej, jak i reszty kobiet. Choć jednocześnie warto zauważyć, że Zofia Marsówna (1896-1942) należała do tej samej grupy społecznej, co Koziebrodzka, czyli ziemiaństwa. Była córką Kazimierza Marsa (1861-1908) z Limanowej i Władysławy z Marsów. Ojciec jej był właścicielem majątku i zakładu leczniczego Pustomyty koło Lwowa, a dalej dóbr Łososina Górna i Sowliny (pow. limanowski). Zofia urodziła się właśnie w Sowlinach, które stanowiły część dziedzictwa Marsów, będących tam od połowy XIX wieku. Ustny przekaz rodzinny mówi, że po przedwczesnej śmierci Kazimierza Marsa pewien prawnik doradził Władysławie Marsowej sprzedaż Pustomyt. Zgodziła się, gdyż widziała w tym możliwość powrotu w rodzinne strony. Transakcja została przeprowadzona tuż przed nagłym spadkiem wartości pieniądza, wobec czego rodzina została niemal bez środków do życia. Zofia mimo niesprzyjających warunków ekonomicznych kształcona była w modelu przyjętym w środowisku ziemiańskim. Razem z siostrami uczyła się w zakładzie sióstr Niepokalanek w Nowym Sączu. Dlaczego zdecydowała się na wyższe studia artystyczne, tego nie wiemy. Z rodzinnych opowieści wiadomo, że była malarką i w swoim młodym wieku malowała, ale poza portretem siostrzeńca Iwa Prus-Paygerta, jak na razie nie została odkryta żadna inna jej praca, ani malarska, ani rzeźbiarska. Zofia Mars zginęła w zakładzie dla chorych psychicznie w Kobierzynie pod Krakowem, zamordowana przez Niemców. Jej nazwisko figuruje na tablicy pamiątkowej, a szacunki mówią nawet o liczbie od 900 do 1000 osób – pacjentów, których Niemcy zamordowali lub zagłodzili w kobierzyńskim zakładzie. Jak wytłumaczyć skąpą wiedzę o życiu, a tym bardziej twórczości Zofii Marsówny? Być może część odpowiedzi tkwi w losach już nie samej Zofii, ale jej bliskich. W 1941 roku w Przyszowej, w sposób naturalny, w domu siostry Zofii, a starszej córki Janiny Żuk Skarszewskiej, zmarła ich matka Władysława. W okresie II wojny światowej bliscy i dalsi krewni Zofii Marsówny ponosili dotkliwe ofiary. W oddziale partyzantki AK zginął portretowany przez nią Iwo Paygert, a jego brat Jan walczył cały czas w Podziemiu. W wyniku udziału w konspiracji tragicznie zginął drugi siostrzeniec Zofii, Roman Żuk Skarszewski. Kuzyn Tomasz Wolfram walczył w powstaniu warszawskim. Szwagier, Włodzimierz Paygert i brat Krzysztof Mars z rodzinami żyli w ciągłym zagrożeniu, byli aresztowani, a dwór limanowski (stanowiący ochronę dla rodziny) był zaangażowany w stałą pomoc Armii Krajowej. Pielęgnowaniem partyzantów w lesie zajmowała się m.in. sanitariuszka, rodzona siostra Zofii, Ewa Marsówna. Kolejna siostra, Halina Marsówna, pracując w majątku w Wielkopolsce, ukrywała żydowskie dzieci w ogrodzie, którym zarządzała. Wspomniany szwagier, Włodzimierz Paygert był więziony i zmarł tuż po tzw. wyzwoleniu w więzieniu najpierw NKWD, a ostatecznie UB. O tym wszystkim Zofia Marsówna wiedzieć już nie mogła, wydaje się, że to ona była pierwszą ofiarą wojny z rodziny Marsów. Wobec opisanych pokrótce strat i przeżyć rodziny w czasie wojny, ale również wobec faktu wyrzucenia rodziny właściwie ze wszystkich domów (na tzw. Kresach czy w granicach późniejszej Polski), być może nie udało się zachować dokumentów i pamiątek, świadczących o historii artystki, której talentowi nie dane było się rozwinąć z powodu choroby oraz wojny. Badanie losów tej studentki, jednej z pięciu kobiet, które studiowały od 1919 roku w pracowni prof. Konstantego Laszczki, wobec braku materiałów źródłowych, pokazuje, jak ważne jest zachowanie nawet najmniejszych śladów rodzinnej przeszłości. Efektem kwerendy historycznej na temat pierwszych studentek Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie ma być ukazanie znaczenia ich wysiłku, aby kobiety mogły w pełni korzystać ze swoich praw. Publikacje książkowe, artykuły naukowe, nowe hasła w Wikipedii i wystawy artystyczne – to tylko niektóre przykłady form upowszechnienia wiedzy o emancypacji i kobiecej perspektywie historii życia społecznego Polski XIX i XX wieku. Oto one, pierwsze studentki ASP w Krakowie: Zofia Baltarowicz-Dzielińska (studentka już od 1917 r.), Natalia Milan, Janina Reichert, Roma Szereszewska, Zofia Marsówna, a także Olga Niewska i wspomniana Ida Koziebrodzka. To one przetarły szlaki. Czy była to łatwa droga, co poprowadziło te kobiety do tak postępowych i pełnych walki działań na rzecz swojej płci, ale i jakie znaczenie mają badania archiwalne oraz pamięć o rodzinnej przeszłości – o tym w programie mówiła dr Iwona Demko, artystka wizualna, feministka, prof. Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. [gallery ids="444558,444559,444560,444561,444562,444563,444564,444565,444566,444567,444568,444569,444570,444571,444572,444573,444574,444575"]

Kategorie:

OGÓLNY OPIS PODCASTU

Rody i Rodziny Mazowsza

Mamy w Polsce i na Mazowszu całą mozaikę rodzin. Są rody wielkie, możne i zasłużone, które przez wieki miały znaczenie polityczne, wsławiały się mecenatem kulturalnym i szeroką działalnością filantropijną. O wszystkich tych rodach staramy się mówić w tej audycji, najczęściej z udziałem ich członków lub z pomocą historyków.

Odcinki podcastu (502)

  • Długi cień Świętej Góry

    • 11.11.2024

    • 47 min 14 s

  • Matki, rewolucjonistki, patriotki - kobiety z rodu Jastrzębowskich

    • 11.11.2024

    • 51 min 23 s

  • Krupeccy, Odrowąż-Pieniążkowie, Lewiccy czyli pytania o pierwowzór Wokulskiego

    • 10.11.2024

    • 49 min 32 s

  • Anna z Działyńskich Potocka z Rymanowa

    • 27.10.2024

    • 50 min 38 s

  • Wierusz-Kowalscy, wybrane opowieści rodzinne

    • 20.10.2024

    • 44 min 26 s

  • II Zjazd Wierusz-Kowalskich

    • 13.10.2024

    • 49 min 46 s

  • Wilczkowscy: od Władysława, płk JKM po Eugeniusza, wybitnego psychiatrę

    • 06.10.2024

    • 53 min 01 s

  • Historia rodzinna opowiadana z pomocą fotografii

    • 29.09.2024

    • 48 min 52 s

  • Czetwertyńscy z Milanowa

    • 21.09.2024

    • 51 min 23 s

  • Kelles-Krauzowie z Radomia

    • 14.09.2024

    • 42 min 28 s

1
2
3
...
49
50
51