„Pierwszy raz spotkałem się z taką brutalnością”. Zapadł wyrok ws. zabójstwa na Białołęce

  • 22.01.2025 06:08

  • Aktualizacja: 09:32 22.01.2025

Karę dożywotniego więzienia z możliwością ubiegania się o warunkowe zwolnienie po 45 latach, pozbawienie praw publicznych na 10 lat i 220 tys. zł zadośćuczynienia dla najbliższych ofiar wymierzył warszawski sąd Jarosławowi K. oskarżonemu o zabójstwo 50-letniej siostry i jej 22-letniego syna. – Nawet ja przez ponad 30 lat sądzenia spraw karnych po raz pierwszy spotkałem się z aż taką brutalnością – mówił sędzia Sławomir Bielecki w uzasadnieniu wyroku.

Jarosław K. oskarżony o zabójstwo 50-letniej siostry i jej 22-letniego syna został skazany na dożywocie. O zwolnienie warunkowe może się ubiegać po 45 latach. Oskarżony został też na 10 lat pozbawiony praw publicznych. Musi również zapłacić zadośćuczynienie. Wyrok jest nieprawomocny.

Zbrodnia na Białołęce

Do zbrodni doszło po koniec lutego 2023 r. na Białołęce w Warszawie. Wówczas funkcjonariusze dostali sygnał od zaniepokojonych mieszkańców ul. Nowodworskiej brakiem kontaktu z mieszkającą w domu obok sąsiadką. Pojechali na miejsce, a gdy nikt nie otwierał drzwi, weszli do środka przy pomocy strażaków.

Znaleźli tam zwłoki kobiety i młodego mężczyzny. W salonie zaś siedzącego na fotelu z pociętymi rękami Jarosława K. Wyglądało na to, że próbował popełnić samobójstwo. Wezwani na miejsce śledczy zajęli się wyjaśnianiem tej zbrodni.

Kilka dni późnej Prokuratura Rejonowa Warszawa Praga-Północ postawiła Jarosławowi K. zarzut podwójnego zabójstwa, a mężczyzna trafił do aresztu.

Śledczy ustalili, że w domu jednorodzinnym na Białołęce mężczyzna mieszkał z 50-letnią siostrą Anną i jej 22-letnim synem Wiktorem. 22 lutego 2023 r. zadał siostrzeńcowi tępym narzędziem wiele ran w okolice głowy, a potem nożem spowodował u niego kolejne obrażenia twarzy, głowy i krtani. Kilka godzin później zabił swoją siostrę, która wróciła z pracy. Zadał jej liczne ciosy siekierą.

Z ustaleń śledztwa wynika, że po morderstwie oskarżony poszedł do pobliskiego sklepu po alkohol i przekąski, a potem pojechał autobusem do Centrum Handlowego „Sadyba” na Mokotowie, gdzie ponownie kupił alkohol i bilet na seans filmowy. Później wrócił do domu, gdzie przez jakiś czas przeglądał internet.

Następnego dnia znów wyszedł z domu i poszedł zrobić zakupy. Tymczasem znajomi kobiety i jej partner zaniepokojeni brakiem kontaktu z nią zawiadomili policję.

Przez cały proces milczał

Proces Jarosława K. ruszył przed Sądem Okręgowym Warszawa-Praga pod koniec 2023 r. Mężczyzna milczał przed wymiarem sprawiedliwości i odmawiał składania zeznań, stąd nieznany pozostawał motyw zabójstwa.

We wtorek zapadł wyrok w tej sprawie. Sąd skazał Jarosława K. na dożywotnie więzienie z możliwością ubiegania się o warunkowe zwolnienie po 45 latach, pozbawienie praw publicznych na 10 lat i na 120 tys. zadośćuczynienia za doznane krzywdy dla brata zabitej kobiety, 40 tys. zł dla jej partnera i 60 tys. zł dla ojca zamordowanego 22-latka.

Sędzia Sławomir Bielecki w ustnym uzasadnieniu podkreślił, że Jarosław K. był poczytalny.

Oskarżony nie przyznał się do tego czynu i nic nie powiedział. Za każdym razem mówił, że powie, ale później. Do zakończenia procesu nie powiedział nic, poza wypowiedzią w ostatnim słowie, że jest mu przykro, że musiał narazić brata na takie nieprzyjemności – mówił sędzia Bielecki.

Przypomniał, że świadkowie opowiadali, że Jarosław K. był osobą wycofaną, cichą, „niejako dziwną”, dlatego że unikał towarzystwa zarówno rodziny, jak i innych osób. Zeznawali też, że mężczyzna pracował dorywczo na umowę-zlecenie jako ochroniarz.

Dlaczego zabił?

Sędzia dodał, że rzadko zdarza się taka sprawa, w której dwa brutalne zabójstwa są w tak ogromnym stopniu nieuzasadnione. Wskazał też na możliwy powód morderstwa.

W przypadku oskarżonego, jak ocenili biegli, powodem zbrodni mogło być to, że oskarżony od dłuższego czasu nie dokładał się do utrzymania wspólnego domu, które rodzeństwo odziedziczyło po rodzicach – uzasadniał sędzia Bielecki.

Wskazał, że jeśli chodzi o morderstwo siostrzeńca, to biegli ocenili, że powodem mogły być dwa rodzaje czynników.

Chodziło o to, że oskarżony z jednej strony miał deficyty emocjonalne, brak empatii, (...) brak poczucia winy, poczucia lęku, ale też zazdrość, bo oskarżonemu nie udało się osiągnąć tego, co jego siostrzeńcowi. Wykształcenie i kontynuację tego wykształcenia, stałą pracę, normalne funkcjonowanie w społeczeństwie. Oskarżony tego nie miał – zaznaczył sędzia.

Okoliczność łagodząca bez znaczenia

Zauważył również, że przerwa w dokonaniu obu zbrodni i zachowanie oskarżonego, który pojechał po zakupy, kupił alkohol i wrócił do domu, wskazuje na to, że zabójstwa były przez niego zaplanowane i konsekwentnie zrealizowane.

Nawet ja przez ponad 30 lat sądzenia spraw karnych po raz pierwszy spotkałem się z aż taką brutalnością – mówił sędzia Bielecki.

Dodał, że Jarosław K. próbował popełnić samobójstwo, ale biegli stwierdzili, że było ono „na pokaz”, a nie faktyczną chęcią pozbawienia siebie życia.

Stwierdzili, że było to przyjęcie takiej linii obrony. Łącznie z niepamięcią, którą zasłaniał się oskarżony – podkreślił sędzia.

Wskazał też, że oskarżony jest osobą inteligentną, ale z „nieprawidłową osobowością”.

Sąd znalazł tylko jedną okoliczność łagodzącą. To dotychczasowa niekaralność oskarżonego, ale ta okoliczność w zestawieniu z zarzutami nie ma znaczenia – zaznaczył sędzia.

Czytaj też: Izba kontroli uznała skargę PiS na odrzucenie rocznego sprawozdania finansowego

Źródło:

PAP

Autor:

RDC /PA