Wiadomości
Udostępnij:
Tragiczny karambol na S7. Nowe informacje ws. kierowcy ciężarówki
-
21.10.2024 13:06
-
Aktualizacja: 08:35 22.10.2024
Podejrzany o spowodowanie karambolu na S7 koło Gdańska pochodzi z Mazowsza — dowiedziało się Polskie Radio RDC. Nasze informacje potwierdził rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gdańsku Mariusz Duszyński.
Reporterka Polskiego Radia RDC dowiedziała się, że 37-letni mężczyzna podejrzany o spowodowanie karambolu na S7 w Borkowie k. Gdańska pochodzi z Mazowsza.
Informacje w rozmowie z Polskim Radiem RDC potwierdził rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gdańsku Mariusz Duszyński.
— Kierowca jest mieszkańcem Mazowsza. Samochód ciężarowy, czyli ten ciągnik, miał tablicę rejestracyjną rozpoczynającą się na WR — powiedział Duszyński.
Kierowca objęty policyjnym dozorem
Kierowca tira został objęty dozorem policyjnym. Mężczyzna siedem razy w tygodniu musi stawiać się we właściwej jednostce policji.
Prokuratura wnioskowała o zastosowanie aresztu dla 37-letniego kierowcy ciężarówki. Rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Gdańsku Mariusz Duszyński poinformował PAP w niedzielę wieczorem, że sąd zdecydował jednak o dozorze policyjnym wobec podejrzanego o spowodowanie katastrofy drogowej na S7.
— Jest decyzja sądu. Dozór policji. Sąd zobowiązał podejrzanego do stawiennictwa 7 razy w tygodniu we właściwej jednostce policji — podał prokurator Duszyński.
Zarzuty dla kierowcy ciężarówki
Zarzut spowodowania katastrofy w ruchu lądowym, w którym zginęły cztery osoby, usłyszał kierowca ciężarówki, który miał doprowadzić do karambolu na południowej obwodnicy Gdańska.
37-latek był przesłuchiwany w prokuraturze w Pruszczu Gdańskim, w obecności dwóch obrońców. Mężczyzna nie przyznał się do winy i odmówił złożenia wyjaśnień.
— Przed chwilą, 20 października 2024 roku, w siedzibie tutejszej prokuratury przedstawiono Mateuszowi zarzut popełnienia katastrofy w ruchu lądowym. Sprawca zasadniczo odmówił składania wyjaśnień. Nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu. Występujemy do sądu o zastosowanie środka zapobiegawczego w postaci tymczasowego aresztowania. Posiedzenie będzie najprawdopodobniej dzisiaj — poinformował prokurator Marcin Kurzępa
Według nieoficjalnych informacji podejrzany to Mateusz M. prezes jednej z firm transportowych z województwa mazowieckiego. Feralnej nocy prawdopodobnie jechał ciężarówką w zastępstwie za innego kierowcę. Nie przekroczył czasu pracy.
Jutro zostanie zważona ciężarówka z naczepą, aby sprawdzić, czy nie była przeładowana. Za spowodowanie katastrofy ze skutkiem śmiertelnym grozi 15 lat więzienia.
Po katastrofie na S7 w Borkowie k. Gdańska zostało wszczęte śledztwo ws. „spowodowania katastrofy w ruchu lądowym zagrażającej życiu i zdrowiu wielu osób oraz mieniu wielkich rozmiarów, w wyniku której śmierć poniosły cztery osoby, a 15 zostało rannych”.
O 9km/h za szybko
W niedzielę prokuratura otrzymała wyniki badań toksykologicznych zatrzymanego kierowcy tira, który jest podejrzewany o spowodowanie katastrofy.
— Po przebadaniu próbki krwi nie stwierdzono obecności jakichkolwiek substancji psychoaktywnych. Oznacza to, że kierowca w chwili zdarzenia był trzeźwy i nie znajdował się pod wpływem środków psychoaktywnych — powiedział prokurator Duszyński i dodał, że z zapisu tachografu tira, którym kierował, wynika, że w chwili zderzenia z innymi pojazdami tir poruszał się z prędkością 89 km/h, a na tym odcinku drogi dopuszczalna prędkość wynosi 80 km/h.
Prokurator podkreślił, że pojazd, który taranował inne samochody, wytracił prędkość do 0 km/h w ciągu 10 sekund.
— Oznacza, to że pojazd wytracił prędkość nie na skutek hamowania, a na skutek uderzenia w poprzedzające go samochody oraz barierę energochłonną. Dlatego czas hamowania był tak długi — stwierdził prokurator Duszyński i dodał, że badanie telefonu kierowcy nie wykazało, by był używany w trakcie katastrofy.
Dzieci zginęły w wypadku
W poniedziałek ma zostać przeprowadzona sekcja zwłok czterech ofiar katastrofy.
— Tożsamość dwóch ofiar jest znana. Są to chłopcy w wieku 7 i 10 lat. Trwa proces identyfikacji dwóch pozostałych osób — powiedział prokurator Duszyński i dodał, że śledczy nie mają 100-proc. pewności co do danych tych osób i w związku z tym będą przeprowadzone dodatkowe badania porównawcze DNA.
Ofiary śmiertelne katastrofy pochodziły z dwóch samochodów, które zostały staranowane przez tira i zapaliły się na skutek zderzenia. W jednym z aut jechało dwóch chłopców w wieku 7 i 10 lat.
W przyszłym tygodniu biegli wykonają ocenę stanu technicznego tira, którym kierował zatrzymany 37-latek. Śledczy chcą ustalić, czy ciężarówka miała przedwypadkowe uszkodzenia, które mogły mieć wpływ na spowodowanie katastrofy.
— Będzie powołany biegły z zakresu rekonstrukcji wypadków — powiedział prokurator Duszyński.
Karambol na S7
W katastrofie, która miała miejsce w piątek po godz. 23, uczestniczyło 21 pojazdów - 18 osobowych i trzy ciężarowe, którymi łącznie podróżowało 56 osób. W związku z wypadkiem było hospitalizowanych piętnaście osób, pięć nadal pozostaje w szpitalach, a stan dwóch osób jest ciężki.
Do karambolu doszło na S7 w Gdańsku, między wjazdem Lipce a Gdańsk Południe, na remontowanym odcinku trasy.
Według wstępnych ustaleń policji, 37-letni kierujący pojazdem ciężarowym z naczepą najechał na tył poprzedzających pojazdów.
Czytaj też: Dlaczego czas hamowania był tak długi? Prokurator o karambolu na S7, w którym zginęły dzieci
Źródło:
Autor:
Iwona Rodziewicz-Ornoch/DJ