Rodzeństwo zatrute oparami trutki na gryzonie. Jest zmiana w stanie ich zdrowia

  • 25.10.2024 16:28

  • Aktualizacja: 10:27 26.10.2024

Poprawia się stan zdrowia dzieci, które zatruły się pod Płońskiem oparami środka do zwalczania gryzoni. Jednak nadal trwa walka o ich zdrowie. Bliźniaki podłączone są do respiratorów.

9–letnie bliźniaki, które zatruły się najprawdopodobniej trutką na gryzonie, zostały podłączone do respiratorów - ustalili nasi reporterzy. Wcześniej były w stanie krytycznym, tlenu dostarczało im ECMO, czyli tak zwane sztuczne płuca. Chodzi o rodzeństwo spod Płońska, które zatruło się oparami toksycznej substancji.

 – Nadal ich stan jest ciężki, ale nie tak ciężki, jak wcześniej. Zarówno chłopiec, jak i dziewczynka zostali odłączeni od ECMO, ale nadal są pod respiratorami. Pojawia się jakaś nuta optymizmu w tym wszystkim. Jednak ciągle trwa walka o polepszenie ich zdrowia – mówi Polskiemu Radiu RDC Barbara Mietkowska, rzeczniczka prasowa Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Warszawie.

Ze wstępnych ustaleń wynika, że przyczyną zatrucia mogły być opary preparatu, który ojciec dzieci miał stosować do zwalczania nornic. Tabletki miał zakopać w polu.

Jest śledztwo

Jak informowaliśmy, Prokuratura Rejonowa w Płońsku wszczęła dochodzenie w sprawie zatrucia się dwójki dzieci.

- To wielkie nieszczęście - powiedział sołtys Bogdan Kwiatkowski naszej reporterce Alicji Śmiecińskiej. - [..] To są dobrzy ludzie. Jest jeszcze z nimi babcia. Ten ojciec pracuje jako kierowca, a matka się opiekuje nimi. Ja uważam, że to są porządni ludzie - dodał.
  

Środek na gryzonie zakopany w polu

Ze wstępnych ustaleń wynika, że przyczyną zatrucia były opary preparatu, który ojciec dzieci stosował do zwalczania nornic. Tabletki miał zakopać w polu.

- Jeden z rolników, chcąc pozbyć się gryzoni, zastosował środek o nazwie „Quick Shot”. Środek ten został wkopany w ziemię. Prawdopodobnie emitował gazy, które unosiły się nad powierzchnią. Na skutek tychże oparów jego dwójka dzieci, 9-letni bliźniacy walczą o życie - mówi szefowa Prokuratury Rejonowej w Płońsku Ewa Ambroziak

Postępowanie jest prowadzone w kierunku nieumyślnego narażania na niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia.

„To nie jest incydentalne zdarzenie”

Ewa Ambroziak apeluje, żeby nie wykonywać deratyzacji na własną rękę.

- Osoby, które mają taki preparat albo zamierzają stosować, żeby zaniechały tego. Zawsze może przypadkowa osoba ulec zatruciu. Nie jest to incydentalne zdarzenie. Wiem, że na terenie powiatu ciechanowskiego doszło też do śmiertelnego zatrucia dziecka przy zastosowaniu tego typu preparatami - mówiła

W Sokołowie Podlaskim natomiast deratyzacja jest teraz obowiązkowa. Po naszej interwencji burmistrz Ewa Kublik obiecała, że temat zostanie szczegółowo przeanalizowany.

- Bardzo dziękuję za ten sygnał, bo ja na pewno ten temat podejmę i jeszcze raz przyjrzę się sprawie. Tutaj zdałam się na doświadczenie właśnie naczelnika, pracowników i służb komunalnych, przedsiębiorstw. Natomiast sygnał jest cenny - powiedziała naszej reporterce.
   
 Właściciele wszystkich posesji w Sokołowie Podlaskim  - zarówno firmowych, jak i wspólnot czy domów jednorodzinnych - do końca października na swój koszt muszą wyłożyć trutki lub wezwać specjalistów. To obowiązek. Powodem są szczury i liczne skargi mieszkańców.

Czytaj też: Rodzeństwo zatruło się toksycznymi oparami. Prokuratura wszczęła śledztwo

 

Źródło:

RDC

Autor:

Miłosz Kuter/AK