Wiadomości
Udostępnij:
Beczki z nieznaną substancją i 300 kg odpadów. Nielegalne składowisko k. Makowa Maz.
-
12.09.2023 12:13
-
Aktualizacja: 18:36 12.09.2023
Nielegalne składowisko w gminie Karniewo w powiecie makowskim. W pomieszczeniu gospodarczym na prywatnej posesji znaleziono beczki wypełnione brunatną substancją o drażniącym zapachu. Było tam też około 300 kg odpadów z demontażu samochodów.
Beczki z brunatną substancją o drażniącym zapachu i 300 kg odpadów z demontażu samochodów nielegalnie składowane w gminie Karniewo w powiecie makowskim. Znajdowały się na prywatnej posesji.
- Na miejscu był już WIOŚ - mówi oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Makowie Mazowieckim Monika Winnik. - Żaden z tych pojemników nie posiadał oznaczeń, które mogłyby identyfikować znajdującą się w pojemniku ciecz. O zabezpieczonych pojemnikach powiadomiliśmy Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w Warszawie i wspólnie z pracownikami komendy policji w Makowie Mazowieckim przeprowadzone zostały oględziny miejsca - tłumaczy.
Nie są jeszcze wyniki badań pobranych próbek z baczek. To nie jedyne takie odkrycie w naszym regionie. Na Mazowszu znajduje się obecnie ponad 60 składowisk z niebezpiecznymi odpadami.
Beczki na Łukasiewicza
Jedno z nich znajduje się pod Warszawą. Do odkrycia tysięcy beczek na terenie prywatnej firmy w Wołominie doszło w maju. Badania próbek wykazały, że są w nich substancje łatwopalne, które w połączeniu z powietrzem mogą grozić wybuchem. Sprawę bada również WIOŚ.
– W skład magazynowanych odpadów wchodzą między innymi substancje organiczne palne oraz toksyczne dla ludzi oraz środowiska wodnego, jak np. glikol etylenowy, etanol, ksylen lub inne węglowodory i wielopierścieniowe węglowodory aromatyczne, których opary mogą tworzyć mieszaninę wybuchową z powietrzem – mówi rzecznik Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska Artur Brandysiewicz.
W próbkach są także substancje niepalne, jak chlorek metylenu czy chloroform oraz środek mogący stanowić składnik do produkcji antybiotyków.
Według szacunków na składowisku zalega nawet 20 tys. litrów łatwopalnych substancji. Kosz ich usunięcia to 200 mln zł. Teraz Prokuratura sprawdza, czy w Wołominie doszło do nieprawidłowości przy wydawaniu decyzji na gromadzenie i utylizację odpadów.
Czytaj też: Toksyczne odpady obok szkoły w Radomiu. „Mogą działać drażniąco na skórę i oczy”
Źródło:
Autor:
Alicja Śmiecińska/PL